W tym wszystkim jest jeden znaczący minus - cena. Jeden taki tłok to 560zł, co robi za komplet już ponad 2k zł. Uszczelki, panewki, elementy które warto zrobić przy okazji - kolejne 2-3k zł. Obróbka to kolejna spora kasa, kilka tygodni temu usłyszałem wyrok na kwotę w której kupuje się całe zdrowe 240-tki (w puzzlach). Szef kolegi czuwający nad moimi amatorskimi ruchami doradził polerkę wału, honowanie, zmianę pierścieni, zmianę panewek wałka plus wału i korb. Tyle. Przy cenach tych silników, ich wytrzymałości i fakcie że Wojciech ma łącznie 3 sztuki osobiście odpuścił bym taki remont. Sam to robię bo szkoda mi kasy na aż tak głęboką ingerencję w blok, nadwymiary etc. Do rozbiórki samochód jeździł, nie kopcił, nie palił oleju (zero zmian między zmianami oleju), miał moc - według mnie takie remonty są uzasadnione tylko wtedy kiedy ma się ochotę zrobić klasyka na wystawy, nie wóz na codzień i/lub upalaniasambo pisze:Moje 5 gr. ws silnika, czyli co ja robię z takim redklocem:
1. demontaż mycie i weryfikacja (razem z pomiarem cylindrów)
2. Szlif pod nowe tłoki 1 lub 2 nadwymiar (w zależności jak wyjdzie z pomiarów) + honowanie
3. planowanie bloku
4. Szlif lub polerowanie wału.
5. nowe panewki główne i korbowe
6. owalizacja korbowodów
7. Polerowanie lub szlif wałka napędu pompy + nowe panewki.
8. nowe zaślepki (brok)
9. pompa oleju nowa lub regeneracja starej
powodzenia
Sambo
Oczywiście mogę się mylić gdyż jest to moje amatorskie spojrzenie przez pryzmat kwoty jaką usłyszałem, wiedzy ludzi którzy mi pomagają ogarnąć "remont" oraz zasobność portfela. Do "Feniksa" dół też był nieznany, ogarnęliśmy płaszczyznę pod uszczelkę, głowice na szlif i wóz jeździ aż miło. Czy jest to remont wykonany jak trzeba? Nie. Czy samochód jeździ, nie kopci i nie żre oleju? Nie wiem, na razie nic na to nie wskazuje