To akurat jest proste
Łożyska turbiny są smarowane olejem z magistrali pod ciśnieniem. Oleju płynie sporo, jest dopływ, siłą rzeczy musi być i odpływ. Standardowo jest to ordynarna dziura w bloku, w której na wcisk siedzi rurka łącząca ją z turbiną, a jedynym uszczelnieniem jest mizerny oring o kwadratowym przekroju, który z czasem lubi sobie popuszczać. W rurce od spływu oleju nie ma ciśnienia jak w magistrali, za to w skrzyni korbowej zawsze jest jakieś tam nadciśnienie, którego stary oring może zwyczajnie nie wytrzymać. Rzeczoną rurką olej sobie ścieka prosto właśnie do skrzyni korbowej.
W bloku silnika wolnossącego nie ma tego otworu, jest tylko przygotowany nadlew. Żeby zaadaptować taki blok do turbo trzeba zrobić jakiś odpływ, albo w formie dziury w nadlewie na wzór oryginału, albo można wspawać jakiś króciec w miskę olejową. Jak komu wygodniej, obie wersje działają tak samo.
Mz. najbardziej nazwijmy to eleganckim rozwiązaniem jest otwór w bloku w fabrycznym miejscu, ale z zainstalowanym króćcem do przykręcenia wężyka zastępującego oryginalną rurkę spływu oleju. To raz na zawsze rozwiązuje problem wycieków w tym miejscu.
https://www.240turbo.com/oildrain.html