745 USA '92
: 08 grudnia 2016, 22:30
Oto zebrałem się w sobie i pojechałem zrobić kilka zdjęć tegorocznego zimowozu.
W związku ze śmiercią Photobucket przeniosłem wszystkie zdjęcia tego wozu na Flickr, o tutaj.
Zimowóz to 745 z (ostatniego) roku produkcji 1992. Kupiony w ramach programu Special Delivery w Holandii, potem przywieziony do Polski. Niby jestem czwartym właścicielem. Pędzony przez B230F i automat AW70. Całość zasila LPG które chodzi źle, kicha w dolot, wyraźnie pogarsza osiągi i ma humory przy przełączaniu. Na benzynie jest całkiem spoko, wystarczy do kulania się od świateł do świateł. Czuję różnicę kilkunastu lat po przesiadce z 240, a to tylko dwa roczniki od siebie.
Jest niebieski welur bez dziur. Jest fajna, otwierana dziura w dachu z której nie cieknie. Jest roleta w bagażniku i opuszczana krata. Jest klimatyzacja - a jakże - niesprawna Grzane stołki, elektryczne szyby i lusterka. Radio CR-718, jakiś wzmacniacz gdzieś pod deską. Jest też wskaźnik Turbo na desce ale Turbów żadnych w tym aucie nie było. Jest jakiś hak. Jest martwa elektryczna antena. Leżał mi czarny podłokietnik z cupholderami, to założyłem. Są też dziury w dachu po bagażniku, więc kupiłem bagażnik bo akurat się nawinął
Pan który nim jeździł wcześniej ładnie prowadził książkę napraw (są w sumie wszystkie od nowości, razem z wymianami oleju). Wóz jest pomalowany na tylnych błotnikach, masce i podszybiu. Rude paskudztwo pojawia się powoli w kilku miejscach: na progu, wokół przedniej szyby, na tylnym słupku trochę coś pęka, ogólnie sporo drobiazgów. Uszczelka przedniej szyby prawie nie istnieje. Trochę dupereli elektrycznych do ogarnięcia: czujnik paliwa (jakżeby inaczej), włączniki szyb i tylna wycieraczka. Tył strasznie nisko leży, a jak się go zapakuje to jest jeszcze gorzej.
Ten dziad zaczął znajomość ze mną od znikającego chłodziwa, winowajcą okazał się wydmuchany korek zbiorniczka. Potem zdechł dwukrotnie w bardzo ważnych momentach, raz kazał się spychać na pobocze, raz zepsuł się na parkingu. Zepsuł to chyba złe słowo - nie miał paliwa, bo pływak w baku działa na odwrót i jak jest jest do pełna to świeci rezerwa, a potem zaczyna się zgadywanka
Ogólnie uważam że to świetny wóz. Nie będzie mi się chciało kupować do niego żadnych dupereli, nie będę inwestować w jakieś kosmiczne renowacje, zrobię w nim tyle żeby nie robił się bardziej zepsuty, może uruchomię klimatyzację. To najzwyklejszy polift, powinien dostać ksywę "nic ciekawego". Nie wiem jak długo go będę miał, na pewno do kwietnia 2017, a potem zobaczymy. Jak działa to jest fajny. Jak jest zepsuty to jest najgorszy na świecie.
Pan właściciel na odchodne powiedział "niech Pan w nim za dużo nie naprawia bo on tego nie lubi". Nie wiem jak to rozumieć - cieszyć się czy wręcz przeciwnie
W związku ze śmiercią Photobucket przeniosłem wszystkie zdjęcia tego wozu na Flickr, o tutaj.
Zimowóz to 745 z (ostatniego) roku produkcji 1992. Kupiony w ramach programu Special Delivery w Holandii, potem przywieziony do Polski. Niby jestem czwartym właścicielem. Pędzony przez B230F i automat AW70. Całość zasila LPG które chodzi źle, kicha w dolot, wyraźnie pogarsza osiągi i ma humory przy przełączaniu. Na benzynie jest całkiem spoko, wystarczy do kulania się od świateł do świateł. Czuję różnicę kilkunastu lat po przesiadce z 240, a to tylko dwa roczniki od siebie.
Jest niebieski welur bez dziur. Jest fajna, otwierana dziura w dachu z której nie cieknie. Jest roleta w bagażniku i opuszczana krata. Jest klimatyzacja - a jakże - niesprawna Grzane stołki, elektryczne szyby i lusterka. Radio CR-718, jakiś wzmacniacz gdzieś pod deską. Jest też wskaźnik Turbo na desce ale Turbów żadnych w tym aucie nie było. Jest jakiś hak. Jest martwa elektryczna antena. Leżał mi czarny podłokietnik z cupholderami, to założyłem. Są też dziury w dachu po bagażniku, więc kupiłem bagażnik bo akurat się nawinął
Pan który nim jeździł wcześniej ładnie prowadził książkę napraw (są w sumie wszystkie od nowości, razem z wymianami oleju). Wóz jest pomalowany na tylnych błotnikach, masce i podszybiu. Rude paskudztwo pojawia się powoli w kilku miejscach: na progu, wokół przedniej szyby, na tylnym słupku trochę coś pęka, ogólnie sporo drobiazgów. Uszczelka przedniej szyby prawie nie istnieje. Trochę dupereli elektrycznych do ogarnięcia: czujnik paliwa (jakżeby inaczej), włączniki szyb i tylna wycieraczka. Tył strasznie nisko leży, a jak się go zapakuje to jest jeszcze gorzej.
Ten dziad zaczął znajomość ze mną od znikającego chłodziwa, winowajcą okazał się wydmuchany korek zbiorniczka. Potem zdechł dwukrotnie w bardzo ważnych momentach, raz kazał się spychać na pobocze, raz zepsuł się na parkingu. Zepsuł to chyba złe słowo - nie miał paliwa, bo pływak w baku działa na odwrót i jak jest jest do pełna to świeci rezerwa, a potem zaczyna się zgadywanka
Ogólnie uważam że to świetny wóz. Nie będzie mi się chciało kupować do niego żadnych dupereli, nie będę inwestować w jakieś kosmiczne renowacje, zrobię w nim tyle żeby nie robił się bardziej zepsuty, może uruchomię klimatyzację. To najzwyklejszy polift, powinien dostać ksywę "nic ciekawego". Nie wiem jak długo go będę miał, na pewno do kwietnia 2017, a potem zobaczymy. Jak działa to jest fajny. Jak jest zepsuty to jest najgorszy na świecie.
Pan właściciel na odchodne powiedział "niech Pan w nim za dużo nie naprawia bo on tego nie lubi". Nie wiem jak to rozumieć - cieszyć się czy wręcz przeciwnie